Na rozmowę z Panem Antonim wyruszyłam z domu podczas "lekkiej" śnieżycy. Kiedy przybyłam do Centrum Hipiki w Jaszkowie Pana Antoniego zastałam... a gdzieżby indziej jak nie na ujeżdżalni :-)) Ogólnie nie byłoby w tym pewnie nic dziwnego, gdyby nie temperatura powietrza, która niejednego jeźdźca skłoniłaby do odpuszczenia sobie treningu, a klacz, na której jeździł Pan Antoni nie byłaby jego 6 koniem tego dnia!!! Po serdecznym powitaniu miałam okazję obejrzeć trening, a następnie zaproszona zostałam na gorący obiad :-) Przy stole w gospodzie dowiedziałam się wielu interesujących rzeczy o właścicielu ośrodka w Jaszkowie. Wymieniliśmy spostrzeżenia nie tylko na "końskie" tematy. Dowiedziałam się na przykład, że Pan Antoni przez okres pobytu za granicą samodzielnie piekł sobie chleb!! :-)) Ogólnie była to bardzo miła i sympatyczna rozmowa, a Pan Chłapowski jest niezwykle energicznym, ujmującym i serdecznym człowiekiem:-))
Antoni Chłapowski jako lis podczas Biegu św. Huberta. fot. M. Kamieński |
Co skłoniło Pana do zainicjowania akcji „Każdy Polak Jeździ Konno”?
Antoni Chłapowski: Chodziło mi o popularyzację jeździectwa w Polsce. Pragnąłem, żeby jeździectwo stało się sportem masowym, nie elitarnym, bo przecież jeśli chodzi o koszty to wcale nie jest droższy niż np. tenis. W tenisie godzina gry kosztuje więcej niż godzina jazdy konnej z instruktorem. A my przecież musimy utrzymać tego konia, sprzęt, padoki, a tam jest tylko kort do tenisa…
A dlaczego Polacy mają chcieć jeździć konno i czy da się ich do tego namówić?
A.CH. My jesteśmy przecież związani z koniem jako naród przez stulecia, a patrząc na Polaków obecnie, to niestety 95 % Polaków boi się konia! Zależy mi na tym, żeby to się zmieniło, bo przecież koń jest z jednym z łagodniejszych, o ile nie najłagodniejszym, zwierzęciem na świecie. Przecież jest łagodniejszy niż kot domowy ( uśmiech). On tylko swoją wielkością i ciężarem przestrasza, ale tylko wtedy jeśli się nie zna jego psychiki. I pomyślałem, że jeśli kilka milionów ludzi wsiądzie na konia, a przedtem ktoś kompetentny poprowadzi lekcję podejścia do konia ( w tym celu zaczęliśmy szkolić instruktorów, którzy później przeprowadzali i egzaminowali adeptów do odznaki „Miłośnik Koni – Każdy Polak Jeździ Konno”), to ludzie wreszcie zrozumieją, jaki koń jest wspaniały i miły.
Mało tego, w Szwecji, gdzie byliśmy inicjatorami analogicznej akcji (tam nazywała się Akcją Obywatelską) po kilku latach egzamin na odznakę zdało ponad 3 mln Szwedów na 8 mln ludności tego państwa!! Założyłem sobie, że gdyby w Polsce zdało taki egzamin 10% to mięlibyśmy 4 mln osób, które wsiadłoby na konia. 4 mln osób, które muszą najpierw wziąć te minimum 10 lekcji, tak więc wszystkie ośrodki hippiczne pracują. Ponadto ci ludzie muszą kupić sobie toczek, bacik, bryczesy, czapsy itp. 4 miliony tylko bacików… Ten, kto produkuje te baciki miałby z takiej sprzedaży środki na sponsorowanie sportu, bo miałby przecież za co. Analogicznie z toczkami i resztą sprzętu.
W ośrodkach jeździeckich i sklepach interes by kwitł…
A.CH. Mało, to dzięki popularyzacji jeździectwa nie mięlibyśmy problemów z publiką na zawodach sportowych. Kiedyś w Szwecji na zawodach na widowni siedzieli tylko najbliżsi startującego, trenerzy i luzacy.
Czyli tak jak na większości zawodów jeździeckich u nas w Polsce…
A.CH. Dokładnie. A po przeprowadzeniu naszej akcji żeby dostać bilety na zawody w Goeteborgu, to pół roku wcześniej trzeba było kupić bilet, bo u koników w dzień zawodów kosztowały one o 100% drożej!
Jakie jeszcze korzyści mogłyby płynąc z akcji?
A.CH. Zawsze powtarzam „bez masówki nie ma czołówki”. Bo przecież jeżeli 4 mln ludzi wsiądzie na konia, to zawsze znajdą się tacy, którzy będą mieli samozaparcie, pracowitość. Może rodzice dzieci zainwestują w sprzęt, dobrego konia…
Takie hodowanie narybku?
A.CH. Tak, tak… Podobnie jak skoki narciarskie po Małyszu nagle przeżyły rozkwit, tak też w jeździectwie potrzebujemy podobnego Małysza, który pociągnie za sobą resztę.
Zgadzam się całkowicie. Tylko że nasz Adaś był zawsze miły i skromny, a ja, kiedy patrzę na naszych czołowych jeźdźców często widzę po prostu zarozumiałych buców!
A.CH. Rzeczywiści, niektórzy z nich są sympatyczni, a niektórzy mniej sympatyczni. Ale tutaj też jeśli 4 mln Polaków wsiadłoby na konia, to nie mielibyśmy 80 czy 100 czołowych zawodników, ale sporo więcej, i wtedy ci, którzy chcą być popularni i mieć sponsorów musieliby być sympatyczni.
Bo tego nam chyba brakuje – sympatycznych i przystępnych zawodników, którzy umieliby zachęcić do jeździectwa.
A.CH. Ależ oczywiście. Przecież za karę na tym koniu nie siedzimy. Nie musimy patrzeć jeden na drugiego bykiem, można się uśmiechnąć, przeprosić. Żeby była jakaś kultura – jeździecka i osobista.
A tej niestety często też brakuje.
A wracając do akcji. Czy z naszą polską mentalnością udaje się jej przeprowadzenie zgodnie z założeniami i planem?
A.CH. Początki były bardzo dobre, tylko niestety ta akcja powinna być przeprowadzona przez Polski Związek Jeździecki. Wcale nie chciałem tego robić sam, ale PZJ się tym szczególnie nie zainteresował. Owszem, zobligował się początkowo przejąć koordynację i pokryć koszty moich wcześniejszych działań, ale na obietnicach się skończyło. Obecnie PZJ wymyślił sobie odznakę „ Jeżdżę konno – Jadę na Olimpiadę”, ale to nie jest medialne, ani w jakikolwiek sposób promowane. To jest po prostu fiasko.
Takie dublowanie Pańskiego pomysłu?
A.CH. Tak, tylko po co? Dyrektor Poznańskich Targów organizuje zawody pod hasłem „Każdy Polak Jeździ Konno”, bo jest zafascynowany tą akcją. Polski Gaz, PGNiG, sponsoruje Halowy Puchar Polski i akcję „Każdy Polak Jeździ Konno”, bo popierają tę ideę. A PZJ nie potrafi chyba tego zrozumieć…
A czy na dzień dzisiejszy widzi już Pan jakieś namacalne efekty tej akcji?
A.CH. U nas w Centrum Hippiki tak. Kiedy zaczynaliśmy w 2002 roku przeegzaminowaliśmy około 2 tys. jeźdźców i naprawdę ci ludzie chcieli się uczyć i rozwijać. Przez te wszystkie lata mięliśmy pełne obłożenie i to jest właśnie efekt tej akcji. Ludzi trzeba umieć zaangażować, zainspirować…
Pokazać, że to jest przyjemne i fajne.
A.CH. Dokładnie. Pokazać, że to jest dla wszystkich. Że dzięki pasji można sobie wyznaczać cele. Jesteśmy związani z końmi przez stulecia i powinniśmy to odnowić. Powinniśmy się tym też wręcz chwalić.
C.D.N.
Podziękowania dla Centrum Hipiki w Jaszkowie za udostępnienie zdjęć z archiwum ośrodka.
Genialny człowiek i znawca koni
OdpowiedzUsuńI do tego niesamowicie sympatyczny. Wcześniej nie poznałam żadnego hrabiego, ale Pan Antoni Chłapowski poza tytułem szlacheckim i fascynującą historią rodzinną nie ma nic ze stereotypu zadzierającego nosa człowieka z "arystokracji".
OdpowiedzUsuńChylę czoła. Miałam przyjemność poznać Pana Antoniego i jestem zafascynowana jego osobą a przede wszystkim tym co stworzył i jego światopoglądem. Jest też człowiekiem bardzo ujmującym, serdecznym i charyzmatycznym
OdpowiedzUsuń33 year-old Executive Secretary Nathanial O'Collopy, hailing from Schomberg enjoys watching movies like "Sea Hawk, The" and Kayaking. Took a trip to City of Potosí and drives a MX-6. fantastyczna tresc
OdpowiedzUsuń